fbpx

Tyle poświęciłam i … , czyli o utopionych kosztach.

gru 16, 2020edu, flow, Zmiana

Tyle poświęciłam na to, co teraz robię i co?  Zainwestowałam wiele energii. Mam to rzucić i zaczynać od nowa?

Pewnie niejednej z nas w pracy pojawiała się taka myśl, żeby odejść, zostawić to, co teraz, ale…

No właśnie pojawia się ALE.

Mnie ta myśl pojawiła się w momencie, gdy kiełkowały pierwsze, jeszcze nieśmiałe przebłyski w stylu: a może poszukać już innej przestrzeni zawodowej  dla siebie ?  Ale też od razu ujawniała się matematyka typu: 3 kierunki studiów, dodatkowe certyfikaty, potwierdzone kompetencje i jak tak teraz to zostawić?

A jednocześnie czułam, że mój czas w dotychczasowej pracy dobiega końca. Że już niedługo pociągnę na resztkach energii, że moje serce dla tej pracy powoli obumiera.

A martwym emocjonalnie pracownikiem to, ja nigdy nie chciałam być.

No za nic w świecie!

Kiedy odchodziłam z pracy w szkole i kierowania nią,  ten efekt pojawiał się w mojej głowie. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, jak się to formalnie nazywa, ale intuicyjnie czułam, że dźwigam na barkach poczucie w stylu “tyle poświęciłam i co? I to wszystko na nic?”
Dziś okazuje się, że przejście również przez ten etap było konieczne. I twórcze.

Więc jeśli towarzyszy Ci taka myśl, to nie katuj się myśleniem O matko, co ja robię? Jak można tak zostawiać to, czemu poświęciłam wiele czasu? Jak można nie chcieć być tu, gdzie tak dużo już zrobiłam, osiągnęłam?

Większość z nas ulega efektowi utopionych kosztów.

Trzymamy się podjętych wcześniej decyzji zawodowych osobistych, rodzinnych mimo, że kosztują nas one obecnie bardzo dużo wysiłku i już widzimy, że koszt utrzymania tych decyzji przewyższa ewentualne zyski.

Dlaczego tak się dzieje?

  • Bo chcemy uratować poczucie, że jesteśmy ekonomiczni w tym co robimy. I wkładamy coraz więcej wysiłku, żeby mieć jakikolwiek efekt. A więcej wysiłku to kolejna zużyta część energii. A jak jej mamy mniej, to jeszcze mniej racjonalne i uzasadnione decyzje podejmujemy. I koło się zamyka. A my jak chomik biegniemy w tym kole.
  • Bo wolimy stosować jakieś tabletki przeciwbólowe np. ograniczamy naszą aktywność, przestajemy wkładać serce w to, co do tej pory robiliśmy.
  • Bo zmiana może oznaczać (i zwykle tak jest) utratę poczucia bezpieczeństwa, a tego nam najbardziej właśnie potrzeba.
  • Bo…i tu jeszcze kilka powodów indywidualnie by się znalazło.

A jakie Ty koszty utopiłaś? Policzyłaś kiedyś?

Możesz teraz zrobić proste, ale niełatwe ćwiczenie. Weź kartkę papieru, zapisz koszty, jakie płacisz za bycie w obecnym stanie. Jako podpowiedź może posłużyć Ci kilka poniżej wymienionych kosztów:

  • koszty fizyczne
  • koszty zdrowotne
  • stany emocjonalne
  • koszty finansowe
  • zaniedbania (w jakich obszarach?)
  • koszty niepodjętych działań.

Jeśli już zakiełkowało coś w Tobie, nie zostawaj w tym miejscu…zrób następny krok i umów się na bezpłatną konsultację ze mną.

PREZCZYTAJ TAKŻE

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Cześć!

Nazywam się Marta Łazarczyk.

Wspieram nauczycieli w odkrywaniu sensu działań, energii i efektywności oraz kobiety w procesie zmiany zawodowej i osobistej.

ZRÓB PIERWSZY KROK

POBIERZ SENSOWNIK

Facebook

Kategorie